środa, 22 czerwca 2016

Papierowe miasta - John Green

Wyobraź sobie, że jesteś dzieckiem. Masz wielu przyjaciół? A może tylko jednego? Z biegiem lat wasze drogi się rozchodzą, aż w końcu właściwie się nie poznajecie na ulicy. Jednak los ma dla was inny plan. Pewnego dnia wasze ścieżki się przetną, drogi połączą i od tego czasu nie będziesz myśleć o niczym innym. Tak jak Quentin o Margo. Tak jak Margo o Quentinie. Od dnia, kiedy wdrapała się nocą do jego domu przez okno i przeżyła z nim niezapomnianą przygodę.

Papierowe miasta to historia 18letniego Q - Quentina Jacobsena i jego odwiecznej, nieosiągalnej miłości - Margo Roth Spiegelman. Od małego mieszkają obok siebie. Kiedy byli dziećmi spędzali wspólnie czas, przyjaźnili się. Dziesięć lat temu połączyło ich makabryczne odkrycie - martwy człowiek którego znaleźli w parku. Z biegiem lat ich ścieżki się rozeszły. Margo stała się przebojowa, popularna, należała do paczki tych lepszych, bogatych dzieciaków w szkole. Natomiast Q, zamknięty w sobie, cichy, miał własną paczkę przyjaciół, przeciętniaków. Może właśnie ze względu na makabryczne  odkrycie sprzed dziesięciu lat Margo zwraca się do Q, gdy planuję zemstę na swoich pseudoprzyjaciołach. Ta noc będzie dla obojga niezapomnianym przeżyciem, jednak kiedy następnego dnia Q wraca ze szkoły okazuje się, że Margo zaginęła. Była jednak na tyle przebiegła, że zostawiła na szlaku wskazówki. Wskazówki, które może odnaleźć i zrozumieć jedynie Q. Czy Quentin odnajdzie Margo? I czego dowie się o sobie samym podczas tej szalonej podróży po kraju? Tego dowiecie się w książce :)

Nie lubię pisać o książkach źle. Nie zamierzam też ich zachwalać, kiedy nie spełniają moich oczekiwań. Papierowe miasta, są jednak książką, której nie mogę zakwalifikować ani do kategorii dobrych książek, ani do tych złych.

Książka Papierowe miasta była dla mnie - niezadowalająca. Inne książki Johna Greena wciągały mnie od pierwszych stron - nad tą długo się męczyłam. Czy warto ją przeczytać? Moim zdaniem warto się przemóc i przebrnąć przez nieciekawe fragmenty dla ostatnich - może dwudziestu, może trzydziestu stron. Jest to książka moim zdaniem dosyć ambitna i nie każdy zrozumie przesłanie o papierowym świecie. Mnie jednak zakończenie wynagrodziło czas spędzony nad nieciekawą akcją
i irytującym Q. 

Czy książka się wam spodoba? Z pewnością znajdą się osoby, które pokochają tę książkę od pierwszych stron. Będą też takie, które porzucą ją po kilku stronach. Ja należę do trzeciej grupy - do książki już nigdy nie powrócę, jednak nie żałuję, że przez nią przebrnęłam. 

5 komentarzy:

  1. Ale się u ciebie pozmieniało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja należę do IV grupy tych, którzy nawet nie spróbują. Tego rodzaju historyjki nie do końca do mnie trafiają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na mnie "Papierowe miasta" zrobiły takie wrażenie, że postanowiłam nigdy więcej nie czytać nic tego autora. Podobnie jak ty, męczyłam się, żeby tą książkę w ogóle przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię pozostawiać książek niedokończonych. Może to mój błąd bo ślęczę nad książką i mam ochotę ją wyrzucić przez okno, ale cóż :D

      Usuń
  4. Nie znam twórczości Johna Greena, więc się nie wypowiem na ten temat. Co do powyższej książki, szkoda, że nie zachwyca. Ja w każdym razie spasuje.

    OdpowiedzUsuń