wtorek, 3 marca 2015

Międzynarodowy Dzień Pisarzy

W 1984 roku PEN Club (P-oetse-S-ssayists, N-ovelists) - Międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy ogłosiło 3 marca Międzynarodowym Dniem Pisarzy. 

Właśnie dziś, chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy do mojego życia wiele wnieśli, pisarzom, dzięki którym rozbudziła się ta miłość do książek. A wam, początkującym pisarzom czy marzycielom życzę, żebyście się nie bali, bo dzięki książce można bardzo wiele przekazać. Liczę na was :)

Dziś, z racji ich święta przedstawię wam krótko 7 pisarzy, których całą bibliografię dostępną w Polsce mam zamiar poznać. Są to autorzy, obok których książek nie umiem przejść obojętnie, dlatego je sobie dawkuję, żeby nie przeczytać wszystkiego na raz :) 

Tess Gerritsen to mój absolutny numer jeden! Pierwszą jej książkę przeczytałam jeszcze w gimnazjum, jakieś 9 lat temu i przepadłam. Do tej pory nikt nie zdołał jej zdetronizować :) 
Tess Gerritsen to współczesna pisarka amerykańska, lekarz internista. Dzięki sukcesowi, jaki odniosły jej książki mogła porzucić zawód lekarza i oddać się pisaniu. 
Stephen King uznał ją za najciekawszą autorkę w swoim gatunku - "lepszą od Cooka, Palmera, a nawet Michaela Crichtona". 



Mówiąc o Stephenie Kingu - stawiam go na drugim miejscu mojej listy. Zanim poznałam Gerritsen, był moim faworytem. Do dziś pamiętam, jak czytałam jego książki przy latarce :) King to również amerykański pisarz, głównie autor literatury grozy. Jego książki odnajdziemy również pod pseudonimem Richard Bachman czy John Swithen. Jedna z jego książek trafiła nawet na listę "zakazanych" - co jeszcze bardziej przekonało mnie do jej przeczytania. Wiele z książek Kinga doczekało się ekranizacji, jednak uczucie przerażenia, wybujała wyobraźnia podczas czytania jego książek, to to, co lubię najbardziej. 




Paulo Coelho, to jedyny autor z prezentowanych, którego wszystkie książki dostępne w Polsce przeczytałam. Jest to brazylijski pisarz i poeta, którego większość ludzi kojarzy z książką "Alchemik". Wiem, że jedni go kochają, inni nienawidzą. Dla mnie jednak - czaruje słowem. Niekiedy to, o czym Coelho pisze wydaje się całkowicie nierealne, jednak każdy jego książki interpretuje na swój sposób. Może w moim przypadku pojawiły się w odpowiednim momencie na półce? Do mnie jego książki trafiają i pozostają ze mną na długo. A do książki "Podręcznik wojownika światła" wracam, gdy odczuję taką potrzebę.



Nora Roberts, a właściwie Eleanor Marie Robertson, to amerykańska pisarka o wielu twarzach. Pisze romanse jako Nora Roberts, Sarah Hardesty i Jill March, natomiast kryminały pod pseudonimem J. D. Robb. Moje serce skradły szczególnie powieści, których akcja rozgrywa się w Irlandii oraz seria o braciach MacKade. Po jej książki sięgam szczególnie, gdy chcę przeczytać coś lekkiego. I choć są dla mnie dosyć przewidywalne, czytam je z przyjemnością. 






Janusza Leona Wiśniewskiego zna pewnie większość z was. Dla mnie to mistrz mówienia o ludziach i uczuciach. Czy potrzeba dodawać coś więcej? Żeby się przekonać - należy przeczytać jego książkę, zbiór opowiadań, cokolwiek. Zaskoczeniem dla mnie było, gdy zaczęłam czytać jego biografię i dowiedziałam się, że jest mgr fizyki, ekonomii, dr informatyki i dr hab. chemii :) Może dlatego w jego książkach jest tyle magii? No dobra, w spojrzeniu również :D 






Barbara Rosiek. Dla mnie zawsze "Basia". Dorastałam właściwie otaczając się książkami tej autorki. Długo nie wierzyłam, że to jej życie - że o tym właśnie czytam. Ale z każdą stroną tonęłam bardziej w jej opowiadaniach o nałogu, wychodzeniu z niego i wszystkich dolegliwościach jakie jej towarzyszyły. To dzięki Basi Rosiek zrodziło się małe marzenie, aby pracować z ludźmi uzależnionymi od narkotyków. Marzenie póki co niezrealizowane, być może kiedyś do tego dojrzeję. 






Moją siódemkę zamknie Simon Beckett, brytyjski dziennikarz i pisarz. Czytaliście jego książki? Porywa od pierwszych stron. Opis rozkładu, ciała, zbrodni, to w jego wydaniu mistrzostwo. "Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci." - wielokrotnie czytałam to zdanie zanim przeszłam dalej, nie mogłam pojąć jak ktoś w taki sposób może opisywać śmierć. Połączenie biologii z chemią i ubranie tego w słowa, to coś, czym Beckett zasłużył na miejsce na mojej liście ulubionych autorów. 






Dopiero czytając to po raz kolejny zauważyłam jak bardzo Ci autorzy się różnią. Po prostu czytam książki, a nie gatunki literackie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz