"Jesteś w życiu szczęśliwy?" To ostatnie słowa, które słyszy Jason Dessen, zanim zamaskowany porywacz pozbawia go przytomności. Gdy się budzi, jest przywiązany do noszy i otaczają go ludzie w kombinezonach zabezpieczających przed działaniem substancji niebezpiecznych. Uśmiecha się do niego mężczyzna, którego Jason nigdy w życiu nie widział, który zaczyna przemowę od słów: "Witaj z powrotem, Jasonie. Gratulacje". W świecie, w którym się obudził, życie Jasona jest całkiem inne niż to, które prowadził. Jego żona nie jest jego żoną. Jego syn nigdy nie przyszedł na świat. A on sam nie jest tuzinkowym profesorem fizyki na uniwersytecie, lecz fetowanym geniuszem, który osiągnął coś wielkiego. Coś niemożliwego. Czy ten świat jest snem, czy snem był świat poprzedni? Nawet jednak jeśli dom, który pamięta, jest prawdziwy, jak Jason ma wrócić do rodziny, którą kocha? Odpowiedź na to pytanie pojawia się w trakcie podróży dziwniejszej i bardziej przerażającej, niż jeszcze niedawno byłby sobie w stanie wyobrazić - podróży, będącej walką z przerażającym wrogiem, który wydaje się nie do pokonania, podróży, która zmusi Jasona Dessena do zajrzenia w najgłębsze zakamarki własnej duszy.*
Czym właściwie jest szczęście? Dla jednych to dom, rodzina i spokojne życie. Dla innych kariera, granty naukowe i to, że na salonach każdy zna twoje nazwisko. Dla kolejnych osób, to ilość zer na koncie czy święty spokój. Jason Dessen, z niewiadomych przyczyn, przeskoczył między światami. Stracił przytomność będąc kochającym i kochanym mężem i ojcem, obudził się jako naukowiec z ogromnym dorobkiem, któremu spełniło się największe marzenie Jasona Dessena - skonstruowanie "kabiny". Jak to możliwe? Przecież wybory, których 15 lat temu dokonał, sprawiły że kariera naukowa odeszła w zapomnienie. Jakim więc cudem stoi w laboratorium i widzi to wszystko?
Fabuła książki jest bardzo ciekawa. Wyobraźnia autora wybiega poza to, co do tej pory czytałam. Dawno żadna książka nie porwała mnie tak od pierwszych stron. Nie mogę o samej fabule powiedzieć za dużo, ponieważ odbierze to radość z czytania :D W planie miałam czytanie dwóch rozdziałów dziennie w ramach klubu czytelniczego na Goodreads, jednak okazało się to niewykonalne - strony uciekają tak szybko, że nim się obejrzałam, doczytałam do połowy! :)
Mechanika kwantowa, fizyka, zagadnienia wszechświata - kilka naukowych terminów odnajdziemy w "Mrocznej materii". Są one jednak wplecione w akcję i wyjaśnione w taki sposób, że nawet osoba nie mająca o tym żadnego pojęcia, zrozumie. Ja jeden z wieczorów spędziłam na zgłębianiu zagadnienia "kota Schroedingera".
Crouch w świetny sposób lawiruje pomiędzy zagadnieniami naukowymi, psychiką i emocjonalnością bohaterów. Akcję prowadzi w taki sposób, że z każdym rozdziałem jest coraz bardziej wciągająca i każdy kolejny rozdział dopełnia poprzednie. Trybiki, czy puzzle wskakują na miejsce, a ostatnie rozdziały są dla czytelnika jak olśnienie.
Najważniejsza jednak jest kwestia wyboru. Jak definiuje nas to, co wybraliśmy w życiu? Co by było gdybyśmy podjęli inną decyzję? W jakim miejscu życia byłabym dzisiaj gdybym zdecydowała się pójść inną drogą? I czy to wszystko jest ważne, kiedy mamy przy sobie ukochanych ludzi? Czy bylibyśmy szczęśliwi mając sukces zamiast rodziny?
Myślę, że Mroczna materia, to jedna z tych książek, która na długo zapada w pamięć. Jest to również opowieść, która pozwala czytelnikowi zagłębić się we własne życie, zastanowić się nad nim i nad podjętymi do tej pory wyborami.
Bardzo mnie ciekawi ta książka. Czytałam już kilka recenzji i z każdą kolejną mam większą ochotę po nią sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńMnie wciągnęła od pierwszych stron. :)
Usuń