wtorek, 2 października 2018

W żywe oczy - J. P. Delaney


Książka, która podzieliła bookstagram. Jedni ją uwielbiają, inni się z niej śmieją. Jedni porównują z „Lokatorką”, inni mówią, że w ogóle nie ma porównania. Ja „Lokatorki” nie czytałam, a „W żywe oczy” to książka, która idealnie trafiła w mój czytelniczy gust.

 „W żywe oczy” to bardzo dobrej jakości thriller psychologiczny. Jeśli lubicie nieoczywistych, pogmatwanych, doświadczonych przez życie bohaterów, z pewnością nie pożałujecie sięgnięcia po tą książkę. Ma w sobie również trochę z kryminału, a akcja skonstruowana jest w taki sposób, że zadowoli również wielbicieli tego gatunku.

Na wstępie poznajemy Claire, kobietę która zawodowo zajmuje się oszukiwaniem, prowokowaniem, zbieraniem dowodów. Na swój sposób wyjątkową, piękną, zmysłową, uwodzicielską. Kobietę, która podchwytuje spojrzenia mężczyzn w każdym pomieszczeniu, do którego wchodzi. Zna swoje atuty, potrafi je wykorzystać i czerpać z nich korzyści. Chciałaby się uczyć i podjąć legalną pracę, uniemożliwiła jej to jednak ucieczka z Wielkiej Brytanii do Ameryki i brak zielonej karty. Marzy o karierze aktorki, a z tego co o niej wiemy widać, że ma predyspozycje. Idealnie wczuwa się w rolę, jej gra jest na tak wysokim poziomie, że w trakcie czytania niejednokrotnie nie potrafiłam ocenić kiedy Claire gra, a kiedy jest „sobą”. Aby dostać się i utrzymać w szkole aktorskiej podejmuje się współpracy z firmą prawniczą, na której zlecenie manipuluje mężczyznami i testuje ich na zlecenie partnerek do momentu otrzymania niezbitych dowodów choćby chęci zdrady. Wszystko układa się po myśli Claire, jej życie wydaje się perfekcyjne do momentu, kiedy na jej drodze stają Stella i Patrick Foglerowie. Żona chce niezbitych dowodów przeciwko mężowi, jedyne co otrzymuje to  kwatera na nowojorskim cmentarzu.

Cała powieść zbudowana jest w oparci o poezję Charlesa Baudelaire’a, mroczną, intrygującą, niepokojącą. Wzmianki o jego wierszach zaciekawiły mnie na tyle, że sięgnęłam po jego tomik poezji. Tak samo jak książka „W żywe oczy”, utwory Boudelaire’a pobudzają wyobraźnie, zostawiając czytelnika w niepewności interpretacji, zrozumienia sensu wydarzeń.

Książkę „W żywe oczy” z pewnością polecę wielbicielom thrillerów psychologicznych, kryminałów, ale też wielbicielom książek, w których akcja zaskakuje. Do ostatniej kartki nie wiedziałam co jest prawdą, a co manipulacją ze strony autora. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Początkowo poczułam się… oszukana? Zmanipulowana? Muszę jednak przyznać, że książka była bardzo dobra.

5 komentarzy:

  1. Thriller psychologiczny ,to jeden z moich ulubionych gatunków literackich, a ta książka ciekawi mnie już od momentu zapowiedzi, więc na pewno ją przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! U mnie w kolejce już czeka "Lokatorka". Nie miałam na nią ochoty, przez ten cały szum jaki się wokół niej zrobił. Ale po przeczytaniu "W żywe oczy" chcę się przekonać, czy będzie równie dobra :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię dobre thrillery psychologiczne. To książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie czytałaś, polecam też "Profesor" Johna Katzenbacha.

      Usuń
  3. Zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki - teraz już wiem, że koniecznie muszę ją przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń