piątek, 30 stycznia 2015

Spacer po szczęście

autor: Lucy Dillon
data wydania: 2011
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788376489414
liczba stron: 400

Wyobraź sobie sytuację... Poznajesz mężczyznę swojego życia. Oboje czujecie, że jesteście sobie pisani. Pięknie, prawda? Kupujecie dom, macie wspólnego psa, miliony planów jak odnowić waszą ruderę. Rozmawiacie o nich po nocach, ale ich nie spisujecie, bo przecież macie jeszcze tyyyyyleeee czasu. Aż pewnego dnia puka do Twoich drzwi policja i mówi, że miłość Twojego życia nie żyje. I w dodatku zmarła w takich okolicznościach, jakby to był jakiś cholerny żart, jakiś kabaret, tego tam, na górze. 


Juliet, to młoda wdowa, która po śmierci Bena z żywiołowej, pełnej pomysłów i energii kobiety zmieniała się w kosmitę, totalnego odludka, dla którego jedyną rozrywką są programy telewizyjne i odgadywanie na ile zostaną wycenione przedmioty w programach aukcyjnych. Rodzina Juliet nie ustaje w wysiłkach, aby ją zaangażować w prace społeczne, wyciągnąć na spacer, znaleźć jej jakiekolwiek zajęcie. Matka Juliet to przebiegła kobieta, wykorzystując mało wiarygodną wymówkę angażuje córkę w opiekowanie się psem. Dziewczyna zmuszona przez psy zaczyna z nimi wychodzić do parku, a jej początkowa opieka nad dwoma pupilami przeradza się w kalendarz całkowicie zapełniony spacerami ze zwierzakami. W najmniej odpowiednim momencie do domu obok wprowadza się żywiołowa rodzina, puszczająca głośno muzykę i chcąca za wszelką cenę zarazić Juliet euforią. Wraz z rodziną do domu wprowadza się Lorcan, irlandzki budowlaniec, który pomaga Juliet w remoncie, jednocześnie kobieta poznaje Michaela - właściciela spanielki i niezwykle atrakcyjnego mężczyznę. Nie minął jeszcze nawet rok od śmierci Bena i kobieta ma mnóstwo wyrzutów sumienia, nie wie czy to odpowiedni czas na zawieranie nowych znajomości. Jest za to dużo ludzi wokół, którzy wiedzą to "za nią" :) Jak się rozwiną losy Juliet, przeczytacie w książce, którą polecam na zimne zimowo-jesienne wieczory. 

Sięgając po książkę Lucy Dillon liczyłam na lekką książkę, zwykłą obyczajówkę, przy której poodpoczywam, oderwę myśli od codzienności. Książka mnie na swój sposób oczarowała - odkładając ją myślałam kiedy znowu będę mogła pochłonąć kilka stron.  Emanuje ciepłem, pozytywną energią. Nie koloruje rzeczywistości - widzimy żałobę taką jaka jest naprawdę, troskę i bezsilność bliskich, ich starania o to, żeby dokonała się jakaś, choćby najmniejsza zmiana. Wielkim plusem tej książki są kreacje bohaterów. Mają oni złożone charaktery, diametralnie się od siebie różnią, są jednak na tyle prości, naturalni, że łatwo ich sobie wyobrazić - a ja uwielbiam to w książkach. 

"Spacer po szczęście" to pozytywna, niebanalna i zawierająca pełen wachlarz emocji książka. I choć jest to świetne czytadło na popołudnie przy herbacie, to nie jest całkowicie bezrefleksyjne. Wiele dni po przeczytaniu rozmyślałam jeszcze o tym, co w życiu najważniejsze, a co jest tak pięknie ukazane w książce. 

środa, 21 stycznia 2015

Niania w Nowym Jorku

autor: Nicola Kraus, Emma McLaughlin
data wydania: 2007
wydawnictwo: Znak
ISBN: 9788324008568
liczba stron: 340

Wyobraź sobie sytuację... Bogate małżeństwo szuka niani dla dziecka. Wchodzisz na rozmowę, wymuskana "mama" zadaje Ci mnóstwo pytań i zostajesz przyjęta. A później taplasz się w rodzinnym bagnie, w które sama - przez przywiązanie do dziecka wdepnęłaś. 


A teraz sam zdecyduj, czy chcesz przeczytać tę książkę. 

Dwudziestokilkuletnia Nanny pracuje w Nowym Jorku jako niania. Ma dosyć bogate doświadczenie zawodowe, a z każdym ze swoich podopiecznych była na prawdę związana. Pewnego dnia na jej drodze pojawia się czteroletni Grayer, urwis jakich mało. Nanny oczywiście przywiązuje się do "Grovera", znosi humory pracodawców, brak szacunku i wyzysk. Pracuje dużo więcej godzin, niż było wstępnie ustalone - i co z tego ma? Zadania wybiegające poza zakres jej obowiązków i miłość Grayera, którego rodzice traktują jako kartę przetargową. 
Czytając zastanawiałam się, o kim właściwie jest ta książka. O Nanny - świetnej opiekunce i jej perypetiach, czy może o dziecku, które rodzice traktują jak piłeczkę pingpongową i każdą próbę kontaktu odbijają w stronę opiekunki. 
Jest to niewątpliwie książka napisana z humorem. Autorki ukazały "uroki" pracy niani w wielkim mieście, jej obowiązki, życie w świecie "państwa z wyższych sfer". Co prawda jest to fikcja literacka. Jednak czytając zastanawiałam się ile takich dzieci można spotkać na co dzień. Na placach zabaw, w przedszkolach, na dodatkowych zajęciach (często narzucanych dziecku przez rodziców). 

Książkę poleciłabym wszystkim rodzicom, którzy zatrudniają obcych ludzi do opieki nad dziećmi. Warto czasem zobaczyć, jak to wygląda z tej drugiej strony. 

wtorek, 13 stycznia 2015

Rok 2015

Zanim się obejrzałam zaczął się rok 2015. Rok, w którym wiele będzie się u mnie działo.

1. Praca licencjacka - to główne zajęcie w tym roku. Napisany mam już rozdział teoretyczny i metodologiczny, w czwartek oddaje do ponownego sprawdzenia już poprawione wersje, jednak wiele pracy jeszcze przede mną :) Piszę o wsparciu dla niepełnosprawnych, mimo że jestem na pedagogice wczesnoszkolnej i przedszkolnej.

2. Magisterka - czyli co robić dalej. Czy pójść do pracy. Czy pójść na magisterkę. Jeśli na magisterkę to na jaką - kontynuować EWiP, zacząć oligofrenopedagogikę, resocjalizację? A może pójść w całkowicie innym kierunku i wybrać mediacje i negocjacje społeczne? Nauczanie języka angielskiego w edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej?

3. Filologia angielska - co do nauczania angielskiego, cały czas zastanawiam się czy nie zacząć licencjatu z angielskiego. I to kolejna decyzja, którą muszę podjąć w tym roku.

Wszystko kręci się wokół nauki. Niestety. Więc i książek trochę naukowych będzie :)
W 2014 roku udało mi się przeczytać 40 z 52 planowanych książek. W roku 2013 było ich 35 - także cieszę się z poprawy :)
Na rok 2015 mam oczywiście w planach 52 książki i w tym roku MUSZĘ TO OSIĄGNĄĆ. :) A tak serio mówiąc - nie zamierzam się spinać. Wiem, że będzie to pracowity rok. Już chodzę zmęczona mimo, że niedawno były święta i tak wiele wolnego. Zaczynam powoli wracać do żywych i czytania waszych recenzji, bo widzę, że wiele ciekawych książek się pojawiło :)

Chciałabym wam życzyć spóźnione - Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.
Wielu cudownych książek w biblioteczkach, takich które zapadną głęboko w serducho i długo pozostaną z wami. Zdrowia - bo to ono jest nam najbardziej potrzebne. Szczęścia i miłości w życiu osobistym, w związkach, w rodzinie czy też w samotności - umieć kochać siebie to najpiękniejsze co możemy sobie dać. Życzę Wam też pieniędzy, na nowe półki - żeby te piękne lektury miały odpowiednie domki. Realizacji marzeń, małych i dużych. Żeby Wasze Noworoczne plany żyły dłużej niż miesiąc i abyście jak najwięcej z nich zrealizowali. A na koniec jeszcze spokoju i dobroci wokół nas, uśmiechu, nawet gdy jest źle, bo nasz mózg bardzo łatwo oszukać :)

Polecam Wam jeszcze w tym roku pomysł Ani - Jak sprawić, by w końcu w tym roku dokonać zmian - czyli Rozwojownik. Są to 52 zadania na 52 tygodnie roku, które pozwolą zajrzeć w głąb siebie, nauczą nas systematyczności i dadzą okazję do świetnej zabawy i poprawy naszej codzienności, dzięki np. dostrzeganiu rzeczy za które możemy być wdzięczni czy rzeczy z których możemy być dumni. U Ani już 2 tydzień Rozwojownika, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dołączyć! :)

Przeczytajcie też o 8 rzeczach, o których musimy pamiętać w tym roku u Hattu. Przyznam, że są to dość oryginalne rady - wcześniej nie spotkałam się z takim "ugryzieniem" tematu. Nie jestem pewna czy zdołam wszystko u siebie wprowadzić, jednak będzie to ciekawe doświadczenie :)

Do tego 30 rzeczy, które musisz przestać sobie robić w 2015 roku! - niby banalne, ale czy wtedy nie byłoby troszkę łatwiej?

Jeden z moich ulubionych blogerów o tym jak szybko poradzić sobie z nawałem obowiązków. Prosto i na temat, jak to Andrzej. Zachęcam Was do zapisania się do newslettera i śledzenia jego bloga nawet jeśli zajmujecie się jedynie tematyką książek :) Wyjdźcie poza swoją strefę zainteresowań, bo facet naprawdę fajnie pisze :) I btw. wydał książkę - Admiralette.

I mój absolutny HIT początku roku. Kto jest na tyle odważny i razem z nami zostanie Uśmiechową Prostytutką? :D

- K.