Sierpień. Dla uczniów ostatni miesiąc wakacji. Dla dużej liczby studentów ostatni miesiąc praktyk/pracy i zaraz zaczynają "wakacje". Z racji, że w tym roku studia skończyłam sierpień był dla mnie miesiącem pracowitym, ale też wpadło kilka dni urlopu. Urlop wykorzystałam jednak rodzinnie, stąd niewiele czasu na czytanie i jedynie 3 przeczytane książki.
"Pochłaniacz" Katarzyna Bonda - 672 str.
Jest to książka, o której słyszałam i dobre i złe rzeczy. Jedni mówią, że porywająca. Inni, że nudna i przewidywalna. W '93 roku w niewyjaśnionych okolicznościach ginie rodzeństwo. 20 lat później Sasza Załuska przyjmuje zlecenie, rzuca doktorat i wraca do pracy w Polsce. Im dalej w las tym więcej tajemnic do rozwiązania. Profilerka dostrzega, że to czym się zajmuje niewątpliwie wiąże się ze sprawą sprzed lat, nie pozostaje jej więc nic innego, niż wziąć się do roboty i znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
Jak dla mnie książka przewidywalna nie była, mimo prawie 700 stron czytało się ją lekko (pomijając wagę, nosić taką w torbie to katastrofa :D). Niektórzy bohaterowie niesamowicie mnie drażnili, innych uwielbiałam. Zakończenie zdecydowanie na plus. Sięgnę po kolejne książki tej autorki.
"Jeśli się odnajdziemy kotku" Wioletta Sawicka - 408 str.
Jeśli się odnajdziemy kotku, to trzeci tom cyklu Wyjdziesz za mnie, Kotku. Do serii wróciłam po bardzo długiej przerwie, jednak nie żałuję, że sięgnęłam po jej ostatni tom.
Życie Anny i Patryka bardzo się pogmatwało, przytłaczają ich problemy, nie potrafią się dogadać. Ze względu na dzieci czują obowiązek życia w zgodzie, jednak charakter Patryka i upór Anny nie sprzyjają dogadaniu się. Dodatkowo sprawę komplikuje to, że ojciec kobiety uporczywie próbuje się do niej zbliżyć, życie ich przyjaciół rozsypujące się w drobny mak, nie sprzyjająca im matka Patryka, która dla syna chciałaby innej żony.
Sięgając po tą serię nie spodziewałam się niczego dobrego, może ze względu na tytuł, który wydaje się być trochę infantylny. Nie żałuję jednak ani minuty spędzonej nad tą historią. To niesamowicie ciepła opowieść o ludziach, ich życiu, błędach, poszukiwaniu siebie ale też ogromie miłości, jaka może łączyć ludzi.
"Agencja złamanych serc" Irena Matuszkiewicz - 532 str.
W trakcie wolnych dni udało mi się wyrwać z książką nad morze. Nie spodziewałabym się, że w sierpniowy, słoneczny dzień plaża w Łazach będzie tak opustoszała. Kilkoro ludzi osłoniętych parawanami, kilkoro pływaków i tylko szum fal i wiatru. Zdecydowanie sprzyjające warunki do czytania.
Agencja złamanych serc, to organizacja założona przez cztery przyjaciółki mieszkające w wielkopłytowym PRL-owskim bloku. Co je łączy? Faceci. A raczej ich brak. Ulotnili się, zostawiając dziewczyny z długami, problemami i złamanym sercem. Teraz cztery młode, ambitne i pomysłowe Marta, Paulina, Agata i Kasia z pomocą przyjaciół odpłacą się swoim mężczyznom. Historia niesamowicie zabawna, pokazująca przekrój miejskiej śmietanki towarzyskiej. Miłość, nienawiść, morderstwa, przypadki, szczęście, nieszczęście - to wszystko znajdziemy w książce pani Matuszkiewicz. Nie liczyłam na arcydzieło i książka do zbyt ambitnych nie należy. Jest też trochę niewiarygodna, takie rzeczy raczej się nie zdarzają. Przyznać jednak trzeba, że pomysł na fabułę ciekawy, a książka jest dobrą, mało wymagającą lekturą na leniwy dzień na plaży.
SIERPIEŃ 2017 = 3 KSIĄŻKI = 1612 STRON
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz