czwartek, 7 grudnia 2017

Spoglądasz czasem w niebo?

Dziś opowiem wam o dwóch książkach, które w mojej skromnej biblioteczce są nowością. Raczej nigdy nie sięgałam po pozycje z dziedziny astrofizyki, poniższe książki zaciekawiły mnie szatą graficzną i przyciągnęły obietnicami niesamowitej przygody. 


Tym, co niewątpliwie łączy obie książki jest niebo. Bezkresna głębia, w którą możemy spojrzeć, gdy tylko uniesiemy wzrok do góry. Czasem przejrzysta, w kolorze błękitu. Innego dnia, w kolorach żółci i czerwieni, rozpalona słońcem. Wieczorami czarna, kryjąca w sobie wiele sekretów. Nieprzenikniona. Niezbadana. Niesamowita.

„Astrofizyka dla zabieganych”, to mała, niepozorna książka. Kiedy do mnie dotarła byłam zaskoczona jej wymiarem, bo rzeczywiście – jest to książka dla każdego. „Do kieszeni”. Mamy w niej jednak wiedzę w pigułce. Nawet jeśli twoja wiedza jest na poziomie bardziej bliższym zeru – tutaj wiele ci się rozjaśni. A może chętnie sięgniesz po inne pozycje z dziedziny astrofizyki?

Jest to wyjątkowo dobra  popularnonaukowa książka, która z pewnością was nie zanudzi. Pierwsze strony mogą się wydawać skomplikowane, ponieważ autor (astrofizyk) zaczyna historię od Wielkiego Wybuchu, opisując po kolei zdarzenia jakie miały miejsce, cząsteczki jakie się wytworzyły i ich łączenie. Im jednak dalej w lekturę, tym czytelnik bardziej w nią „wsiąka”. Z początku trudne zagadnienia stają się zrozumiałe, a my mamy możliwość prześledzenia powstawania świata. Autor zabiera czytelnika w niesamowitą podróż po przestrzeni międzyplanetarnej i szczerze mówiąc zachęca do tego, aby zgłębić temat.


„Wszechświat w twojej dłoni”, to kolejna książka o tematyce granatowej otchłani poprzetykanej gwiazdami, która trafiła w tym roku do mojej biblioteczki.

Niebo stanowi dla człowieka zagadkę. Istnieje na jego temat wiele teorii i publikacji, jednak większość z nich dla zwykłego człowieka stanowi naukowy bełkot. Atomy, cząsteczki, łacińskie nazewnictwo, konstelacje – niewiele nam mówią. Christopher Galfard, który jest uczniem samego Stephena Howkinga, dzięki niesamowitej umiejętności pobudzania wyobraźni zabierze cię w podróż, w jakiej nigdy nie byłeś. Przemierzając Wszechświat i zagłębiając się w opisane prostym językiem zagadnienia fizyczne, w końcu mamy szansę zrozumieć o co tak naprawdę chodzi. Jak to się stało, że Wszechświat powstał i gdzie tak naprawdę w tym wszystkim jest miejsce dla człowieka.

Uważam, że „Wszechświat w twojej dłoni”, to książka trochę trudniejsza w odbiorze dla laika. Może z powodu swojej objętości, a może dlatego, że została stworzona przez fizyka, który posługując się trochę trudniejszym językiem tłumaczy zagadnienia, które astrofizyk wyłożył w mniej skomplikowany sposób. Niemniej jednak, jestem przekonana, że gdyby tak wyglądały szkolne podręczniki z zakresu fizyki – uczniowie byliby zachwyceni. A sam przedmiot zainteresowałby większe grono odbiorców, niż dzieje się to we współczesnych szkołach.

Nawet jeśli nie jesteście wielkimi pasjonatami kosmosu, zwróćcie uwagę na te książki. Wstąpcie do księgarni, otwórzcie je na przypadkowej stronie. Przeczytajcie kilka zdań. Jestem pewna, że większość z was uzna je za interesujące i będziecie chcieli sprawdzić co w trawie, a właściwie w niebie – piszczy. 

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z Tobą w stu procentach, szata graficzna obu tytułów jest świetna, idealnie dopasowana do tematyki, bo jakby nie patrzeć - właśnie w kolorze nieba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie wydane. Zazwyczaj spotykałam się na okładkach z planetami czy całym układem. Te okładki mają w sobie coś więcej.

      Usuń