Dziś opowiem wam o dwóch książkach, które w mojej skromnej biblioteczce są nowością. Raczej nigdy nie sięgałam po pozycje z dziedziny astrofizyki, poniższe książki zaciekawiły mnie szatą graficzną i przyciągnęły obietnicami niesamowitej przygody.
Tym, co niewątpliwie łączy obie książki jest niebo. Bezkresna głębia, w którą możemy spojrzeć, gdy tylko uniesiemy wzrok do góry. Czasem przejrzysta, w kolorze błękitu. Innego dnia, w kolorach żółci i czerwieni, rozpalona słońcem. Wieczorami czarna, kryjąca w sobie wiele sekretów. Nieprzenikniona. Niezbadana. Niesamowita.
„Astrofizyka dla zabieganych”, to
mała, niepozorna książka. Kiedy do mnie dotarła byłam zaskoczona jej wymiarem,
bo rzeczywiście – jest to książka dla każdego. „Do kieszeni”. Mamy w niej
jednak wiedzę w pigułce. Nawet jeśli twoja wiedza jest na poziomie bardziej bliższym zeru –
tutaj wiele ci się rozjaśni. A może chętnie sięgniesz po inne pozycje z
dziedziny astrofizyki?
Jest to
wyjątkowo dobra popularnonaukowa
książka, która z pewnością was nie zanudzi. Pierwsze strony mogą się wydawać
skomplikowane, ponieważ autor (astrofizyk) zaczyna historię od Wielkiego
Wybuchu, opisując po kolei zdarzenia jakie miały miejsce, cząsteczki jakie się
wytworzyły i ich łączenie. Im jednak dalej w lekturę, tym czytelnik bardziej w
nią „wsiąka”. Z początku trudne zagadnienia stają się zrozumiałe, a my mamy
możliwość prześledzenia powstawania świata. Autor zabiera czytelnika w
niesamowitą podróż po przestrzeni międzyplanetarnej i szczerze mówiąc zachęca
do tego, aby zgłębić temat.
„Wszechświat
w twojej dłoni”, to kolejna książka o tematyce granatowej otchłani
poprzetykanej gwiazdami, która trafiła w tym roku do mojej biblioteczki.
Niebo
stanowi dla człowieka zagadkę. Istnieje na jego temat wiele teorii i
publikacji, jednak większość z nich dla zwykłego człowieka stanowi naukowy
bełkot. Atomy, cząsteczki, łacińskie nazewnictwo, konstelacje – niewiele nam
mówią. Christopher Galfard, który jest uczniem samego Stephena Howkinga, dzięki
niesamowitej umiejętności pobudzania wyobraźni zabierze cię w podróż, w jakiej
nigdy nie byłeś. Przemierzając Wszechświat i zagłębiając się w opisane prostym
językiem zagadnienia fizyczne, w końcu mamy szansę zrozumieć o co tak naprawdę chodzi.
Jak to się stało, że Wszechświat powstał i gdzie tak naprawdę w tym wszystkim
jest miejsce dla człowieka.
Uważam,
że „Wszechświat w twojej dłoni”, to książka trochę trudniejsza w odbiorze dla
laika. Może z powodu swojej objętości, a może dlatego, że została stworzona
przez fizyka, który posługując się trochę trudniejszym językiem tłumaczy
zagadnienia, które astrofizyk wyłożył w mniej skomplikowany sposób. Niemniej
jednak, jestem przekonana, że gdyby tak wyglądały szkolne podręczniki z zakresu
fizyki – uczniowie byliby zachwyceni. A sam przedmiot zainteresowałby większe
grono odbiorców, niż dzieje się to we współczesnych szkołach.
Nawet
jeśli nie jesteście wielkimi pasjonatami kosmosu, zwróćcie uwagę na te książki.
Wstąpcie do księgarni, otwórzcie je na przypadkowej stronie. Przeczytajcie
kilka zdań. Jestem pewna, że większość z was uzna je za interesujące i
będziecie chcieli sprawdzić co w trawie, a właściwie w niebie – piszczy.
Zgadzam się z Tobą w stu procentach, szata graficzna obu tytułów jest świetna, idealnie dopasowana do tematyki, bo jakby nie patrzeć - właśnie w kolorze nieba ;)
OdpowiedzUsuńPięknie wydane. Zazwyczaj spotykałam się na okładkach z planetami czy całym układem. Te okładki mają w sobie coś więcej.
Usuń