wtorek, 31 marca 2015

Hopeless

autor: Colleen Hoover
data wydania: 2014
wydawnictwo: Otwarte
ISBN: 9788375152814
liczba stron: 424

Wyobraź sobie, że wiedziesz zwyczajne nastoletnie życie. Masz swoje małe problemy, radości, kochającą rodzinę mimo tego, że jako małe dziecko zostałaś adoptowana. Lubisz biegać, wyłączasz w tym momencie myślenie i się relaksujesz. Aż pewnego dnia na twojej drodze pojawia się chłopak, którego jakbyś skądś znała, a twoje życie wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że nie jesteś tym, kim do tej pory. Nazywasz się całkiem inaczej, a twoja przeszłość.... No właśnie. Co z tą przeszłością?




Sky, to spokojna nastolatka. Matka uczy ją w domu, nie ma więc zbyt wielu znajomych. Wraz z przyjaciółką postanawia namówić matkę, aby pozwoliła jej pójść do szkoły. Po wielu błaganiach Karen się zgadza, jednak przyjaciółka Sky, Six wyjeżdża na wymianę zagraniczną zostawiając ją na pastwę licealistów. Dziewczyna idzie do szkoły przekonana, że nie poradzi sobie bez przyjaciółki. Życie jednak szykuje dla Sky inny scenariusz. W sklepie poznaje Deana Holdera, który dopada ją na parkingu i żąda od niej dowodu osobistego. Zaskoczona i przerażona Sky nie protestuje. Chłopak nie może natomiast uwierzyć, że nie ma ona na imię Hope. Jest pewien, że to ona - sąsiadka z dzieciństwa. Życie Sky jednocześnie idzie w dwie strony. Jedna strona to ta pozytywna, w której zdobywa przyjaciół, miłość. Druga, mroczna, przeraża i wykańcza - to przeszłość, którą z pomocą Holdera układa jak puzzle, z małych kawałeczków, które wracają do niej w snach. 

Kto jeszcze nie czytał - myślę, że warto poświęcić chwilę na tą książkę. Nie zajmie wam ona dużo czasu, a może być świetnym przerywnikiem między ambitniejszymi lekturami. Książka ogólnie niezła, było w niej kilka scen, które do mnie bardzo trafiły, jednak momentami była zbyt przewidywalna. Dialogi - o zgrozo! Nie wydaje mi się, żeby młodzi ludzie w realnym świecie tak ze sobą rozmawiali :P Może to być jednak wina tłumaczenia. Niejednokrotnie książki przełożone na polski brzmią dużo gorzej i dziwniej niż w oryginale. Chciałabym się jednak zapoznać z większą ilością książek z gatunku YA zanim wyrobię sobie o nich zdanie. 

A wy? Czytaliście? Co o niej myślicie? Trafiają do was powieści Young Adult? 

sobota, 14 marca 2015

Lektury do poduszki - luty

Luty już dawno za nami, nie opowiedziałam wam jednak o dwóch książkach, które w mi w lutym towarzyszyły. 

Rajski domek, to opowieść o rodzinie Baxterów, która prowadzi pensjonat nad oceanem. Kiedy matka postanawia porzucić męża i córki i wybrać się w podróż, aby przemyśleć życie, najstarsza z dziewcząt, Genevieve, zmuszona jest powrócić w rodzinne strony i zająć jej miejsce. Gen próbuje poradzić sobie z natłokiem obowiązków, sprawy komplikuje jednak powrót do Angel Sands jej młodzieńczej miłości. Christian, zaskoczony ale jednak szczęśliwy spotkaniem z dawną przyjaciółką chce poznać jej historię i odbudować zniszczone przez błędy młodości relacje. 

Książka lekka, jak dla mnie miejscami troszkę nudnawa. Jeden jedyny moment, który mnie zaskoczył, to wyjaśnienie dlaczego Christian i Genevieve się rozstali przed laty. Jeśli ktoś lubi Norę Roberts i jej podobne książki, to powinno się spodobać. 




Thriller Erotyczny? I do tego polski? Pomyślałam, że to po prostu nie może się udać i książka z biblioteki z czystej ciekawości powędrowała ze mną do domu :)
Czegoś takiego na pewno jeszcze w Polsce "nie grali".
Anna, 35-letnia żona wziętego prawnika wdaje się w płomienny romans z Oskarem. Facet pokazuje jej rzeczy, o których jej się nie śniło, zabiera w rejsy, po prostu bajka. Do czasu, aż okazuje się to mżonką, a Anna okazuje się pionkiem na szachownicy przekrętów i matactw, pionkiem, który zainteresowanych doprowadził jak najbliżej Piotra, jej męża. 

Mimo, że jest to polska książka, że została napisana przez, w moim mniemaniu, upadającą gwiazdę, to zwracam honor. Książka spodobała mi się zdecydowanie bardziej niż "50 twarzy...".
Czytając zastanawiałam się ile w tym wszystkim prawdy i czy takie rzeczy na prawdę się dzieją. Muszę przyznać, że niezłe, jednak nie aż tak zachwycające, żebym polecała ją każdej napotkanej osobie. 

wtorek, 10 marca 2015

Sobowtór

autor: Tess Gerritsen
data wydania: 2013
wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788376599472
liczba stron: 400

Niejednokrotnie mówiłam, jak uwielbiam Gerritsen. Każdą jej książkę mogłabym podsumować jednym słowem - FANTASTYCZNA. Ta książka również mnie nie zawiodła.

Wierzycie w to, że każdy z nas ma gdzieś tam na świecie sobowtóra? Ja bardzo długo w to nie wierzyłam, no bo jak to, przecież każdy z nas jest jeden, jedyny i niepowtarzalny. Nie wierzyłam, dopóki nie zadzwoniła do mnie siostra z pytaniem co robię w mieście, w którym akurat mnie nie było. A więc mój sobowtór mieszka całkiem blisko mnie :) 


Maura Isles wraca do domu. Nie kryje zaskoczenia zbiegowiskiem przed jej domem. Sąsiedzi przyglądają się jej tak, jakby zobaczyli ducha. Właściwie, można by to tak nazwać. Przed domem Maury znaleziono zamordowaną Annę Leoni. Podobieństwo kobiet jest uderzające. Te same rysy twarzy, postura. Doktor Isles nie daje za wygraną i chce się dowiedzieć jak najwięcej o zamordowanej kobiecie. Czy to Maura była celem? Kim jest ofiara? I co właściwie robiła pod jej domem? W rozwiązaniu zagadki pomaga oczywiście detektyw Rizzoli, która mimo zaawansowanej ciąży nie chce porzucać pracy. Każda rozwiązana zagadka, każdy dopasowany element układanki odkrywa przed doktor Isles mroczną przeszłość jej rodziny. Nareszcie przeszłość, dzieciństwo zaczyna się układać w jedną całość, a adoptowana Maura zaczyna się zastanawiać, czy też ma w sobie coś z potwora. 

Wiadomo, że Gerritsen zawsze będę polecać :) To w jaki sposób pisze i rozwija akcję książki za każdym razem robi na mnie wrażenie. A Sobowtór osobom, które czytają serię Rizzoli i Isles dostarczy kilku istotnych informacji o pochodzeniu pani doktor. 

niedziela, 8 marca 2015

Macocha

autor: Jadwiga Czajkowska
data wydania: 2013
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378394532
liczba stron: 504

Nigdy nie mów nigdy - każdy z nas zna to powiedzenie. Każdy też - choć raz w życiu - użył słowa nigdy. Nigdy tego nie zrobię. Nigdy z nim/nią nie będę rozmawiać. Nigdy jemu/jej nie wybaczę. Znacie to? Oczywiście, że tak. Jeśli wy tak nie mówicie, to pewnie ktoś z waszych bliskich. Iza była tego pewna - mówiła, że NIGDY nie wyjdzie za wdowca. No bo jak to? Facet z odzysku? 

Życie ma dla Izy inny plan. Ale czy kobieta przejdzie tą próbę pomyślnie?


Iza to 27-letnie chemiczka, która pracuje w koncernie produkującym naturalne kosmetyki. Piotr, to etnograf, z zawiłą przeszłością i bagażem doświadczeń. Poznają się w Grecji i od razu między nimi iskrzy. Sielanka jednak nie trwa zbyt długo, okazuje się, że Piotr jest wdowcem, ma 13-letniego syna Tadeusza i 11-letnią córkę Zosię. Marzenia Izy o byciu mamą dla Tadeusza i Zosi szybko zderzają się z rzeczywistością i wspomnieniem o ich zmarłej matce, Ewie. Piotr nie dostrzega nic złego w postawie dzieci, a Iza zamiast kochającej rodziny dostaje kłótnie i samotność. Spotykają ją też nieprzyjemności wśród znajomych - każdy z nas wie, jaka jest stereotypowa macocha. Nie pomagały tłumaczenia, że Izie na prawdę zależy na dzieciach Piotra. Osobą, która rzuca nowe światło na ich życie, jest mama zmarłej Ewy, która bardzo serdecznie przyjmuje Izę. 

Macocha, to książka przyjemna, choć momentami trudna. Czytając, denerwowałam się na Piotra, na jego obojętność, na Izę i jej nerwy, na Ewę za to jaka była na prawdę, na dzieci - za wymyślanie intryg, które miały odsunąć Izę od Piotra. Szczerze pokochałam natomiast mamę Ewy i tatę Izy. Dziadkowie z prawdziwego zdarzenia, pełni życzliwości, miłości - nie tylko dla wnuków, ale też dla ludzi, którzy są im bliscy. Książka na pewno godna poznania, szczególnie jeśli macie w swoim otoczeniu macochy. Książka napisana z perspektywy takiej właśnie kobiety daje do myślenia. 

wtorek, 3 marca 2015

Międzynarodowy Dzień Pisarzy

W 1984 roku PEN Club (P-oetse-S-ssayists, N-ovelists) - Międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy ogłosiło 3 marca Międzynarodowym Dniem Pisarzy. 

Właśnie dziś, chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy do mojego życia wiele wnieśli, pisarzom, dzięki którym rozbudziła się ta miłość do książek. A wam, początkującym pisarzom czy marzycielom życzę, żebyście się nie bali, bo dzięki książce można bardzo wiele przekazać. Liczę na was :)

Dziś, z racji ich święta przedstawię wam krótko 7 pisarzy, których całą bibliografię dostępną w Polsce mam zamiar poznać. Są to autorzy, obok których książek nie umiem przejść obojętnie, dlatego je sobie dawkuję, żeby nie przeczytać wszystkiego na raz :) 

Tess Gerritsen to mój absolutny numer jeden! Pierwszą jej książkę przeczytałam jeszcze w gimnazjum, jakieś 9 lat temu i przepadłam. Do tej pory nikt nie zdołał jej zdetronizować :) 
Tess Gerritsen to współczesna pisarka amerykańska, lekarz internista. Dzięki sukcesowi, jaki odniosły jej książki mogła porzucić zawód lekarza i oddać się pisaniu. 
Stephen King uznał ją za najciekawszą autorkę w swoim gatunku - "lepszą od Cooka, Palmera, a nawet Michaela Crichtona". 



Mówiąc o Stephenie Kingu - stawiam go na drugim miejscu mojej listy. Zanim poznałam Gerritsen, był moim faworytem. Do dziś pamiętam, jak czytałam jego książki przy latarce :) King to również amerykański pisarz, głównie autor literatury grozy. Jego książki odnajdziemy również pod pseudonimem Richard Bachman czy John Swithen. Jedna z jego książek trafiła nawet na listę "zakazanych" - co jeszcze bardziej przekonało mnie do jej przeczytania. Wiele z książek Kinga doczekało się ekranizacji, jednak uczucie przerażenia, wybujała wyobraźnia podczas czytania jego książek, to to, co lubię najbardziej. 




Paulo Coelho, to jedyny autor z prezentowanych, którego wszystkie książki dostępne w Polsce przeczytałam. Jest to brazylijski pisarz i poeta, którego większość ludzi kojarzy z książką "Alchemik". Wiem, że jedni go kochają, inni nienawidzą. Dla mnie jednak - czaruje słowem. Niekiedy to, o czym Coelho pisze wydaje się całkowicie nierealne, jednak każdy jego książki interpretuje na swój sposób. Może w moim przypadku pojawiły się w odpowiednim momencie na półce? Do mnie jego książki trafiają i pozostają ze mną na długo. A do książki "Podręcznik wojownika światła" wracam, gdy odczuję taką potrzebę.



Nora Roberts, a właściwie Eleanor Marie Robertson, to amerykańska pisarka o wielu twarzach. Pisze romanse jako Nora Roberts, Sarah Hardesty i Jill March, natomiast kryminały pod pseudonimem J. D. Robb. Moje serce skradły szczególnie powieści, których akcja rozgrywa się w Irlandii oraz seria o braciach MacKade. Po jej książki sięgam szczególnie, gdy chcę przeczytać coś lekkiego. I choć są dla mnie dosyć przewidywalne, czytam je z przyjemnością. 






Janusza Leona Wiśniewskiego zna pewnie większość z was. Dla mnie to mistrz mówienia o ludziach i uczuciach. Czy potrzeba dodawać coś więcej? Żeby się przekonać - należy przeczytać jego książkę, zbiór opowiadań, cokolwiek. Zaskoczeniem dla mnie było, gdy zaczęłam czytać jego biografię i dowiedziałam się, że jest mgr fizyki, ekonomii, dr informatyki i dr hab. chemii :) Może dlatego w jego książkach jest tyle magii? No dobra, w spojrzeniu również :D 






Barbara Rosiek. Dla mnie zawsze "Basia". Dorastałam właściwie otaczając się książkami tej autorki. Długo nie wierzyłam, że to jej życie - że o tym właśnie czytam. Ale z każdą stroną tonęłam bardziej w jej opowiadaniach o nałogu, wychodzeniu z niego i wszystkich dolegliwościach jakie jej towarzyszyły. To dzięki Basi Rosiek zrodziło się małe marzenie, aby pracować z ludźmi uzależnionymi od narkotyków. Marzenie póki co niezrealizowane, być może kiedyś do tego dojrzeję. 






Moją siódemkę zamknie Simon Beckett, brytyjski dziennikarz i pisarz. Czytaliście jego książki? Porywa od pierwszych stron. Opis rozkładu, ciała, zbrodni, to w jego wydaniu mistrzostwo. "Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci." - wielokrotnie czytałam to zdanie zanim przeszłam dalej, nie mogłam pojąć jak ktoś w taki sposób może opisywać śmierć. Połączenie biologii z chemią i ubranie tego w słowa, to coś, czym Beckett zasłużył na miejsce na mojej liście ulubionych autorów. 






Dopiero czytając to po raz kolejny zauważyłam jak bardzo Ci autorzy się różnią. Po prostu czytam książki, a nie gatunki literackie. :)

poniedziałek, 2 marca 2015

Szalone nożyczki - Bałtycki Teatr Dramatyczny

Luty minął niesamowicie szybko. Na szczęście u mnie zaowocował w kilka książek i spektakl teatralny.

Szalone nożyczki to komedia kryminalna, której akcja rozgrywa się w zakładzie fryzjerskim Antoniego Kędziorka. Salon znajduje się w starej kamienicy, a nad nim mieszka mistrzyni fortepianu - Izabela Czerny. Ściślej mówiąc - mieszkała. Bo zostaje zamordowana. Podejrzanymi są klienci i pracownicy zakładu fryzjerskiego.

Szalone nożyczki, to przedstawienie pełne humoru i niedopowiedzeń. Moje serce skradło jednak włączenie publiczności w akcję rozgrywaną na scenie. Profesjonalny śledczy, z pomocą widzów próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa Izabeli Czerny. Dreszczyku emocji dodawały również nawiązania do miejscowości, w której się znajdujemy, akcja rozgrywała się w naszym mieście. :)

Autorem przedstawienia jest Paul Portner i z tego co się orientuję, jest ono wystawiane w wielu miastach w Polsce.

W Koszalinie realizacją przedstawienia zajął się Bałtycki Teatr Dramatyczny.
Reżyseria: Andrzej Chichłowski
Obsada: Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Małgorzata Wiercioch, Artur Paczesny, Marcin Borchardt, Wojciech Rogowski, Jacek Zdrojewski
Scenografia: Tadeusz Smolicki
Opracowanie muzyczne: Adrian Adamowicz
Kostiumy: Tadeusz Smolicki